Córka dyktatora mieszka w Paryżu za karę.
Przecież gdyby była grzeczna, toby jej Niskorosły Carewicz w łapy zachodnich degeneratów nigdy nie oddał.
Córka dyktatora mieszka w Paryżu za karę.
Przecież gdyby była grzeczna, toby jej Niskorosły Carewicz w łapy zachodnich degeneratów nigdy nie oddał.
Starszego pana z Ameryki ze złotą rybką łączą nie tylko mimika oraz umaszczenie, lecz niestety również umysłowość.
Stąd nasza Europa dosłownie nie mieści mu się w głowie - tyle państw, języków i przywódców tam, gdzie przecież powinien wystarczyć jeden dziadyga z atomowym guzikiem.
Problem poważniejszy niż pies na łańcuchu to jego pan swobodnie szwendający się po świecie w poszukiwaniu kogoś, kogo można pogryźć.
A czy górnicy tego węgla to nie mogliby fedrować prosto z miejskiego powietrza?
Od razu w komplecie z ołowiem, innymi metalami oraz resztą Mendelejewa?
Okazuje się, że dla drapaczy chmur bardziej niebezpieczny niż King Kong jest tylko Hong Kong.
Inwestycyjne ambicje ambicjami, lecz w głębi serca Polacy pożądają jedynie dworców, autostrad i lotnisk.
Żeby - w razie czego - czym prędzej móc zwiewać.
Co i raz szturchają naszego K-Lola, żeby im tam różne kwitki podpisywał.
Lecz on trwa, w uporze niezłomny.
Przecież sumienie nie pozwoliłoby mu zachować się przyzwoicie.
Wygląda na to, że w obecnej fazie negocjacje multilateralne sprowadzają się do mozolnego redukowania liczby punktów porozumienia.
Aż finalnie ostanie się jeden - ten fundamentalny: Balcerowicz musi odejść.
W Ameryce wszystko jest zawsze największe i najwspanialsze.
Także (zwłaszcza?) śmieszność przemieszana z głupotą.
To jest internet.
Internet służy do dezinformacji.
Rzeczywistość wygląda dokładnie na odwrót niż tu napisano.
Niedługo gołoledź.
Już my wiemy, kto i po co ją tu podkłada!
Gdybyśmy już mieli tę wymarzoną szybką kolej, to pociągi zdążyłyby na miejsce sabotażu i doszłoby do katastrofy.
Dziadzio Polski jest jak Rolling Sonesi - na przekór modzie i metryce znów rusza w trasę.
Piosenki wciąż te same. Tylko groupies pod sceną wszystkie siwe i pomarszczone.
W sumie trudno się Jankesom dziwić, że wybierają wojowanie na Karaibach, a nie w mroźnym mateczniku syberyjskiego niedźwiedzia.
Odtąd jest tak: K-lol leje was w pysk, za co grzecznie macie go przepraszać.
Gdyby szczyty klimatyczne odbywały się w listopadowej Polsce, pogrążeni w depresji delegaci biadoliliby, że globalne ocieplenie postępuję zbyt wolno.
Żyjąc w przeciągu niziny środkowoeuropejskiej, Polak przyzwyczaił się do przemarszów wojsk i jednych, i drugich, zawsze pozostawiających po sobie spaloną ziemię.
Atawizm każe mu więc teraz - przy chwilowym braku najeźdźcy - niepokojącą pustkę w powietrzu wypełniać przynajmniej dymem rac.
Każdy prawdziwy Titanic potrzebuje sali na bal. Na ten pierwszy i ostatni raz.
Już wiadomo, dlaczego p. Zbyszek za wszelką cenę od lat próbował przymknąć lekarzy swojego ojca.
Po prostu wiedząc, że sam skończy za kratkami, organizował sobie możliwie najlepszą opiekę medyczną na miejscu.
Całkowite szaleństwo w New Yorku - Trzaskoskiego wybrali sobie jeszcze gorszego niż nasz: nie dość, że komunista, to jeszcze z Ugandy!
Wedle nowej sponsorskiej umowy polscy olimpijczycy będą się odtąd bić nie o złoto, srebro czy brąz, a o medale utkane z zer i jedynek w jakiejś szemranej serwerowni.
Współcześnie o wolność słowa najgłośniej dopominają się ci, co nie mają nic mądrego do powiedzenia.
Kuba Rozpruwacz też był Anglikiem-nożownikiem.
Pewnie nie pierwszym, jak widać - nie ostatnim.
Już wkrótce nasi azylanci niezłomni będą mieli pełną powstańczą rekonstrukcję - ukrywając się po piwnicach bez prądu i bieżącej wody.
Bo przyjaciel z Ameryki właśnie postanowił zgasić Węgrom całą gospodarkę.
Listopad to już od dawna międzynarodowy miesiąc samotestowania jąder.
Buhaje z Ameryki po prostu przyłączają się do akcji. Na miarę swoich wybujałych możliwości...
Rzeczywistość dałoby się usprawnić do całkiem znośnego poziomu, gdyby tylko do użycia dopuszczono wreszcie skrót klawiszowy ctrl-z.
Negocjując z Puchatkiem trzeba się pilnować. Bo gdyby się obraził, może zabrać zabawki do domu.
A bez zabawek Puchatka nawet małego co nieco u nas nie będzie.
Wikt i opierunek na koszt państwa, które okradł, to już lekka przesada.
Zamiast więc w więzieniu robić z pana Zbyszka Hrabiego Monte Christo, trzeba by go po prostu zlicytować aż po ostatnią parę skarpet.
Kongres zjednoczeniowy - czyli dokładnie to na co wszyscy obywatele czekali.
Bo, jak powszechnie wiadomo, to od mieszania herbata robi się słodsza.
Nie warto obrażać się na fakty: Chin Po był kompozytorem chińskim i do właściwej interpretacji jego dzieła predysponowana jest jedynie prawdziwie orientalna dusza.
Prezes Polski jako głowa wszystkich głów i jednocześnie głowa nie od parady dysponuje tak rozległą wiedzą w tylu wątkach procesowych, że właściwie w ogóle nie powinien wychodzić z prokuratury.
Z korzyścią dla ojczyzny - zeznając w sprawach dawniejszych bezeceństw nie miałby czasu na projektowanie kolejnych.
A świecidełka Napoleonów to na pewno też Ruska robota.
Niektóre nacje same sobie potrafią wyegzekwować reparacje od najeźdźców.
Ameryka nie ma już polityki, ma tylko humory.
A właściwie jeden - zły humor.
Ten Czerwonoskóry to farbowany lis. Od razu było wiadomo, że jak pożyczać tomahawki, to nie od niego.
Za bardzo pęka przed niską bladą twarzą z Kremla.
Koniec z produkcją futer.
Ostatni wyjątek warto by zrobić dla tego niedźwiedzia, co to się niebawem z matecznika na Węgry wypuszcza...
Rujnowanie ruskiej rury jest całkiem legalne.
W interpretacji rozszerzającej: czynienie wszelkiej przykrości nieprzyjaciołom także.
A poczęstowanie koktajlem Mołotowa poselskiego biura wrogiej partii?
Na półmetku kadencji obecny premier mógłby wreszcie publicznie przyznać, że rację we wszystkim zawsze miał, ma i mieć będzie... Prezes Polski.
Tym samym składając na jego czole pocałunek śmierci.
Pamiętajmy, że ten biedny idiota długów narobił na budowlance, a z rolnictwem nie miał nawet tyle wspólnego.
Dlatego teraz - jak już tę kosę postawi na sztorc - to chwasty musi wyrywać gołymi rękoma.
Dużo podpisywania. Trzema różnymi alfabetami.
Może starczy do wiosny.
Albo chociaż na dwa tygodnie.
Pokojowy Nobel Donowi wszystkich Donów należał się już za samo wynalezienie Aligatorowego Alcatraz.
Bo przecież mógł posyłać imigrantów prosto do gazowej komory!
Zgroza jakim to torturom poddaje się pana Daniela z Pcimia!
Przecież już samo słowo immunitet przynajmniej o dwie sylaby przekracza horyzont jego percepcji.
W trakcie wojny można przynajmniej żyć nadzieją na pokój.
Ale kiedy już oba naczelne knury tego świata swój pokój zadekretują, sytuacja staje się naprawdę beznadziejna.
Szkoda że K-lol jest troszkę za stary, inaczej wygrałby dla nas także i Konkurs Chopinowski.
Wszak w każdym sporcie do zwycięstwa potrzebna jest przede wszystkim niezachwiana wiara w siebie.
Może i knedle będą teraz bardziej jak ruskie - mniejsza o to - byle tylko brzuch pełen.
Żeby młodsze pokolenia w ogóle rozumiały, co dzieje się w kinie, filmy prawdopodobnie będą musiały być kręcone w pionie.
I trwać do trzech minut.
W Ameryce wszystko jest prostsze i łatwiejsze.
Zwłaszcza przejście do legendy.
Bo któż na świecie kibicowałby aktorowi o swojskim nazwisku Robert Czerwonypolonez?
Flotylla wolności musiała płynąć w kompletnej radiowej ciszy, skoro do uczestników nie dotarła radosna nowina o najwspanialszym dniu w dziejach ludzkości.
Wszak don wszystkich Donów raczył ogłosić ostateczne rozwiązanie kwestii dwóch zwaśnionych narodów!
Dla jednych wszystko, dla drugich nic.
Skoro tylko niewdzięczni rodacy nie potrafili popaść w należyty nim zachwyt, pan marszałek inne miejsca i innych ludzi postanowił odtąd zaszczycać swą obecnością.
Pan Zbyszek to chyba najszczęśliwszy przestępca świata - po to go tylko milicja ścigała, by doprowadzić przed oblicze... kamery.
Polak nawet jak się na Everest wespnie, to zaraz dron jakiś nad głową, co się przed nim uciec nie da choćby i na nartach.
Rosja to musi być bardzo nieciekawe miejsce, skoro zamiast zająć się nią, Ruscy wolą zajmować się całym światem.
Palestyna uznana przez Francję i Wielką Brytanię.
W ramach retorsji Izrael zawsze może uznać niepodległość Korsyki i Szkocji.
Ambasadorów może i od tego przybędzie. Szczęśliwości - niekoniecznie.
K-lol powinien zabronić swym dzieciom również udziału w lekcjach matematyki.
Mogłyby się, bidulki, niechcący dowiedzieć, jak rozpoznać zero.
Od października rusza skup używanych butelek.
I złomu, który spadł z nieba.
Nie po to heroiczny Warszawiak wozi na samochodzie kotwicę "Pamiętamy", żeby mu teraz byle francuskojęzyczny prezydencik prohibicję na wódki kupowanie o każdej porze dnia i nocy wprowadzał.
Don wszystkich Donów inwestował niegdyś w kasyna, więc na zdarzeniach losowych zna się jak mało kto.
Przypadkowa okazała się chociażby ta kula, co to dosłownie znikąd przemknęła mu w kampanii koło ucha.
Wszak strzelanina w Ameryce to zjawisko naturalne jak deszcz...
Ludzkość działa na zasadzie piramidy finansowej:
każdy uczestnik ma za zadanie wciągnąć do gry pokolenie kolejnych...
...a frajerzy, którzy ostaną się na koniec płacą rachunek za wszystkich.
Już nawet w Nepalu rewolucja, bo media socjalne ludziom odłączyli.
A wiadomo - człowiek bez internetu gorszy niźli morfinista na głodzie.
Donald nie Ronald, niestety.
Tamten kowbojów grał tak długo, aż gonienie Czerwonego weszło mu w krew.
Obecnemu w głowie co najwyżej polowanie na słowiańskie panienki.
Premier na znak bliskości z ludem dał sobie ukraść samochód.
A może nawet kazał. W końcu władza bardzo ceni sprawczość.
Nasz jedenasty września wypadł akurat wczoraj, dziesiątego.
A dziś do roboty: skoro już przemianowaliśmy Kaliningrad na Królewiec, czas chyba podjechać tam na rogatki i wymienić tablice.
Reżyser Jarmuż, jak samo nazwisko wskazuje, jest tyleż w postępowych kręgach modny, co kompletnie dla przeciętnego widza niestrawny.
Okazuje się, że drony na niebie to wcale nie powietrzna forpoczta inwazji, tylko fajki bez banderoli.
Najwyraźniej perfidni Białorusini chcą nas skazać na powolną śmierć płucną.
...więc za wschodnią granicą swoje wiedzą: wszak ksiądz Robak też był szpiegiem.
Ze zdrowia zdrowy Polak to potrzebuje "na zdrowie!" pod wódeczkę.
Reszta to komunistyczne wymysły.
Przynajmniej nasza pani od tenisa pojechała do Ameryki tłuc Ruskie.
Nawet, a może zwłaszcza te, co to udają gadanie z jankeskim akcentem.
Zakazać telefonów w szkołach. Oraz poza.
Uczniom, nauczycielom. Cywilom również.
Telefonów, socjalnych mediów, a także całej rozpustnej sieci globalnej.
Na koniec zaś wyłączyć prąd. I koniecznie zgasić świeczki.
K-lol gromkim głosem złożył zamówienie na reperację.
Czyżby z jego niemiecką limuzyną coś było nie tak?
Pierwszego września nigdy u nas nie wiadomo:
czy idzie się do szkoły, czy na wojnę.
Faszyści po raz kolejny zademonstrowali zapóźnienie (refleksu).
Po co bić byłych ministrów? Dyscyplinować warto obecnych.
Tyle nowego sprzętu żeśmy od Amerykańców nakupili, że stary lepiej spektakularnie roztrzaskać, bo i tak nie ma go gdzie trzymać.
Najżywotniej zainteresowany nową listą lektur winien być sztuczny inteligent.
Przecież to on będzie przymuszany do generowania wszystkich tych streszczeń, prac domowych i rozprawek.
I to tak, żeby wyglądały na pisane przez półgłówków.
Patrząc na tych, co wyprowadzają nas z równowagi najmocniej, starajmy się szukać ukojenia w wyobraźni: głupio mówi, ale może potrafi pięknie śpiewać?
Pod prysznicem na przykład.
W więzieniu będzie jak znalazł...
Jak uczy doświadczenie, Polak celując do dzika, często trafia w drugiego Polaka.
Dlatego lepiej, żeby wojnę z Rosją dokończyli za nas Ukraińcy.
A my po prostu o nich dbajmy.
Musimy wierzyć, że gdzieś tam są jeszcze łagodni poeci. Całkowicie niepodatni na algorytmiczne wzmocnienia.
Tacy, o których nikt się nigdy nie dowie.
K-lol chce całkiem nowej prostytucji.
Wróć - konstytucji.
Napaści rodzimych nożowników na niewinnych cudzoziemców powstrzymać można w jeden tylko sposób.
Deportować z kraju wszystkich Polaków.
Polska odpowie na tę zbrodniczą prowokację!
Po chrześcijańsku - nadstawiając drugi policzek.
Z wiatru to jest zawianie. A nie prąd.
Każdy historyk wam powie.
Jak tylko wyszło na jaw, że K-lol wcale nie jest takim funflem Jankesa, na jakiego pozował...
...natychmiast rozzuchwalone Ruskie zbombardowały nam kukurydzę.
Może już czas, żeby nam prezydent nieco spopkorniał?
Tym razem go nie wyrzucili, uznawszy najwyraźniej, że Ukrainiec w marynarce jest mniej awanturujący się.
Za sprawą nieokiełznanej fantazji Polaków za kółkiem długie weekendy dziesiątkują populację na tyle, że martyrologiczne ciągoty narodu pozostają zaspokojone.
Dzięki temu nie musimy już organizować regularnych powstań.
Bez niego cała ta alaskańska awantura po prostu nie mogła się udać!
Dlatego na negocjacji drugą rundę koniecznie trzeba wystawić K-lola.
A już najlepiej, żeby po prostu walczył z cieniem.
Prawdę głosił nieodżałowany pan Mariusz, że obecna władza planuje bronić ojczyzny dopiero od linii Wisły.
A konkretniej - Wisłostrady.
Trzeba pamiętać, że Jankes przez wymianę terytoriów rozumie to, co sam zrobił z Indianami.
Premier ogłosił, że wojna wybuchnie w dwudziestym siódmym roku.
Ale kto by się tam przejmował kolejną kadencją?
Nowy minister sprawiedliwości na wszystko ma plan - a, b, c i nawet d.
Tylko, niestety, im dłużej trwa prawa wskrzeszanie, tym wyraźniej widać, że pacjent dawno już zmarł.
Afera ka-pe-o dlatego jest najstraszniejszą w dziejach narodu, że nikomu nie udało się nic ukraść.
A już zwłaszcza ludziom przyzwoitym: faszystom, integrystom oraz pozostałym przyjaciołom panów Zbyszka i Mateusza.
Niech się don wszystkich Donów mocno trzyma za przysłowiowy portfel:
Negocjując powrót do macierzy "odwiecznie ruskiego" półwyspu na Morzu Czarnym...
...może cwanemu czekiście niechcący oddać i ten nad Morzem Beringa.
Zanim K-lol pobuduje nam lotnisko od morza do morza...
...sam winien prowadzić swoją światową ekspansję z portu w Radomiu.
Tylko tamtejsza hala odlotów - całkowicie pusta - pomieścić zdoła nie tylko górę mięśni, ale także napompowane ego naszego nowego prezydenta.
Ma natomiast K-lol jedną zaletę, która wnet przesłoni wszystkie jego wady:
gdy z wyżyn loży honorowej wyryczy hymn państwowy, kopacze w dole na murawie, zdjęci przerażeniem, zdobędą mu każde mistrzostwo: Świata, Europy, a z rozpędu także Afryki oraz obu Ameryk.
Dziesięć i pół miliona fanów nie może się mylić.
Ale chyba żaden nie zostawiłby córki sam na sam ze swoim idolem.
Nie mówiąc już o portfelu...
Współczesny bohater rodzimej cywilizacji chętnie wjedzie samochodem w jakąś demonstrantkę, zepchnie siwą panią ze schodów, inną potraktuje gaśnicą, ewentualnie przepchnie brzuchem wystarczająco drobną lekarkę.
I tak, dzięki odpowiedniemu doborowi przeciwników, skuteczność ruchu narodowego rośnie.
Bardzo nieładnie głodzić oseski na śmierć.
Ale też bardzo niemądrze jest produkować je w miejscu zupełnie nienadającym się do życia.
Nastawianie drugiego policzka jest przyjemne. Zwłaszcza dla bijącego.
Skoro więc Rosja chętnie sponsoruje podpalaczy u nas, może i my powinniśmy zrzucić się na kilka koktajli i wysłać je do ojczyzny Mołotowa?
Kiedy już wymrą wszyscy oryginalnie powstańcy...
...będziemy fetować naszego niezłomnego pana Andrzeja.
Prawdziwe tsunami czeka nas wszystkich dopiero, gdy ziemia zatrzęsie się nie na Kamczatce, a w Moskwie.
Prawdziwy głód wygląda bardzo nieapetycznie.
Dlatego z perspektywy propagandy do ludobójstwa lepiej korzystać z tradycyjnego równania miast z ziemią za pomocą rakiet i bomb.
Ultimatum tyleż jest straszliwe i ostateczne...
...co nieoznaczone: dni pięćdziesiąt, dziesięć, kwadrans, trzy sekundy.
Tak naprawdę zaś - aż Don wszystkich Donów się znudzi.
Tymczasem po drugiej stronie Ruski nie znudzi się nigdy.
Pan Szymek - jak każdy narcyz - trwa w ekscytującej iluzji, że w teatrze dziejów ludzkości przyszło mu odgrywać rolę głównego protagonisty.
Stąd każdy dzień to przynajmniej zamach stanu.
Oby nie skończyło się defenestracją...
Proboszcz parafianina najpierw pobłogosławił siekierą, a potem na wszelki wypadek udzielił mu jeszcze ostatecznego rozgrzeszenia przy pomocą ognia.
A wszystko za przykładem prezydenta elekta, który uczy nas, jak w chrześcijański sposób pozyskać nieruchomość w zamian za obietnicę opieki.
Harcerstwo to ostatnie miejsce, gdzie pilnuje się wysokich standardów.
A piętnastoletni kandydat, który nie jest w stanie przepłynąć jeziora w pełnym rynsztunku, po prostu nie rokuje.
Zła wiadomość jest taka, że jeden z niedawnych postów ocenzurowano.
Wiadomość jeszcze gorsza: najwyraźniej ktoś tutaj - w zatęchłe otchłanie internetu - w ogóle zagląda.
Miejmy nadzieję, że to tylko znudzone boty...
Aż dziw bierze, że jeszcze nie wszyscy Polacy są przestępcami.
Skoro telewizja pokazuje codziennie, jak trudno w naszym kraju trafić za cokolwiek do więzienia.
Być może już niebawem Don wszystkich Donów padnie ofiarą jednej z własnych teorii spiskowych.
Problem świata nie polega jednak na tym, że prezydent Ameryki znalazł się na tajnej liście pedofili.
Tylko że zajmuje pierwsze miejsce na całkiem jawnej liście debili.
Minister od zagranicy przypomniał niewygodną prawdę - wszyscy biskupi stanowią piątą kolumnę na usługach obcego państwa. Wiadomo zresztą, kto cały ten Watykan zakładał...
Konsekwencje powyższego należy uznać za porażające: prawdziwym Polakiem może być tylko ateusz.
Jak człowiek nie przeskrobie, to go obecna władza zamknie. Jak zaś przeskrobie - zamknie go poprzednia (i zarazem kolejna). Kadencje zmieniają się na tyle szybko, że nic tu się nie przedawni...
Czyli ginekologiem być nie warto.
I chyba tylko psychiatra ma jeszcze gorzej: nienormalni dzisiaj za dwa lata będą normalnymi. Oraz vice versa.
Atmosfera gęstnieje, czas chyba odkurzyć wezwanie klasyka (w nieco tylko zmienionej formie):
"Nie psioczcie na bojówki, zakładajcie własne".
I bynajmniej nie o wojskowych portkach tu mowa...
Nowy trener w pierwszej kolejności będzie musiał piłkarzy przekonać, żeby przestali czuć się Polakami.
Polskość bowiem to ów nieznośny ciężar, co to wtłacza człowieka w murawę już od pierwszego taktu Mazurka Dąbrowskiego. Oraz wzniosła łza we wzruszonym oku, która nie pozwala skupić spojrzenia na piłce.
Rodacy właśnie po raz trzeci i czwarty ekranizują powieść "Lalka"...
...gdyż "Lalkarz" wciąż nienapisany.
Zresztą pewnie i tak nie przeszedłby przez cenzorskie sito przeczulonego na swym punkcie Prezesa Polski.
Dzięki klimatycznemu ociepleniu trawa zamieniła się w ziemię.
A w ziemię łatwiej wgniatać kolejne ruskie rywalki - niezależnie od tego, pod jaką akurat flagą naszła je fantazja występować.
Panie Andrzeju, wieszanie - podobnie jak gilotyna - bywa zaraźliwe!
Dlatego nawet w rewolucyjnym szale warto swe marzenia nieco cenzurować.
Premier w roboczej koszuli, cały umorusany.
Lecz nie przy budowie wałów...
...a na trudnym odcinku rekonstrukcji rządu na glinianych nogach.
W Ameryce właśnie próbują wynaleźć trzecią partię.
U nas bez najmniejszego trudu zaraz powstanie trzysetna.
Jeśli władzy nie zbraknie refleksu oraz tupetu, to dzieje się tak:
Premier w mundurze oświadcza rodakom, że w oczywisty sposób przyczyną pożaru był rój radzieckich dronów. Sztuczna inteligencja dosztukowuje właściwe obrazki.
Wojsko trafia pod granicę z Królewcem. Opozycja - do obozów internowania. Paragrafy znajdują się od ręki.
Początkowe reformy wprowadza się dekretami. Dalej naród, zjednoczony wokół wodza, przez aklamację przyznaje mu prawo do dowolnego przepisania konstytucji.
Kapitalizm wojenny rozkręca gospodarkę lepiej niż wszystkie pakiety deregulacyjne razem wzięte.
Patriotyczne pieśni, nowe pomniki i nazwy ulic...
A uważać trzeba tylko na jedno: by godnościowe wzmożenie kończyło się zawsze na słowach. Na prawdziwy ruski atak gotowi wszak nie jesteśmy i nigdy nie będziemy.
Pan Szymek wprost ubóstwia brzmienie własnego głosu.
Z rozkoszą mówiłby nawet w pustym pokoju.
I również w przytomności Prezesa Polski - siebie przede wszystkim zadowala, a nie jego.
Biurokracja co prawda nie pozwala zapomnieć o śmierci...
...lecz sprawia, że kresu życia wygląda się z nadzieją.
Nie warto się martwić, że don wszystkich Donów przestał słać pomoc Ukrainie.
Tu trzeba dziękować, że nie śle jej kuzynowi Władimirowi.
Jeszcze.
Jak to jest, że w całej Europie coraz częściej z czworga dziadków wyciska się co najwyżej jednego wnuka...
...a mieszkań nadal brakuje?
Może zamiast puszczać bąki na zachodniej granicy, tzw. straż narodowa mogłaby dla odmiany pobiegać po małopolskim lesie za całkiem krajowym dziadygą, który ma na sumieniu więcej ofiar niż wszyscy uchodźcy razem wzięci.
Byle tylko milicja mogła już przestać się kompromitować!
Dlaczego rzeczownik tak fundamentalny jak "głupiec" nie występuje w rodzaju żeńskim?
I dlaczego o ten akurat feminatyw nikt się nie upomina?
Mściwi komuniści z helikopterów polują na biedaka, który zawinił jedynie nazwiskiem.
Oraz być może rozstrzelaniem większości własnej rodziny.
Za pierwszym razem, z braku intercyzy, najbogatszy pan od paczek rozwiódł się bardzo niekorzystnie.
Dlatego też kolejną panią, godząc się ze stratą jedynie pierścionka zaręczynowego, próbował odesłać w kosmos jeszcze za narzeczeństwa.
Niestety, przesyłka wróciła do nadawcy.
Niestety - i dla Wenecji, i dla Amazonii.
Dziady - mianem tym określamy uświęcone tradycją świętowanie przez polskiego mężczyznę (i jego kompanów) dowolnych urodzin począwszy od trzydziestych.
Za nowego Hermaszewskiego zapłaciliśmy miliard, żeby nam tam z góry bajał, jak to ważna jest nauka.
Tymczasem jeszcze wyżej - jak sama nazwa wskazuje - siedzi Sąd Najwyższy, który naukę mając w pogardzie, statystyczne dowody z miejsca wyrzuca do kosza.
Całą prawdę potrzebną Polakowi zapisano bowiem w katechizmie.
A w kosmos chyba jednak lepiej było wystrzelić jakiegoś fotogenicznego psa.
Nie zapominajmy, że kosmiczni marzyciele na orbitę podróżują w pieluchach.
I tylko przez krótką chwilę jest to pielucha pusta.
Dziś żeby zawalczyć o nominację do pokojowego Nobla warto sięgnąć po najcięższą bombę znaną ludzkości.
A najlepiej od razu po sztuk czternaście.
Nieważne, czy to koniec zimy, czy początek lata - wedle ludowej tradycji trzeba wrzucić nieco śmiecia do najbliższej rzeki.
Nowa moda w klubie podstarzałego chuligana - rzucić czymś naprawdę nieprzyjemnym w Irańczyka i znów choć przez chwilę poczuć ten dreszczyk niekwestionowanej męskości.
I tylko u nas u steru wciąż same miękiszony...
Nie od dziś naród nasz w matematyce rozmiłowany a do przeliczeń skory.
Może więc - na drugą nóżkę - odkurzyć urny sprzed dwóch lat?
Tak żeby każda ze stron, od nowa rachując cudze głosy, mogła bez końca pławić się w cudownej mieszaninie lęków i nadziei.
Próbując uczynić Amerykę znów wielką, spłodził sobie czeskie dzieci.
A jedno nawet niepokojąco słoweńskie.
Kiedy kino biograficzne wyczerpie już listę najgenialniejszych naukowców, malarzy, polityków, pisarzy, dowódców, muzyków oraz fascynujących szarych bohaterów codzienności...
...zawsze pozostaną jeszcze filmy o aktorach, wcielających się w aktorów, którzy grają aktorów, portretujących aktorów.
Przy tym poziomie zaufania w koalicji niedługo rozejdą się nawet Kosiniak z Kamyszem.
Don wszystkich Donów aż przebierał nogami, żeby zwiać z nudnego szczytu i zafundować światu coś lepszego niż zawieszenie broni.
Czyli jak to zgrabnie ujął: prawdziwy koniec.
Skoro chełpimy się Jednorękim, który przez okrągłą dobę ciśnie po torze ćwierć tysiąca kilometrów na godzinę...
...to się potem nie dziwmy, że na drogach w kraju panuje ułańska fantazja.
Skoro nieposiadanie bomby wiąże się metodycznym wybijaniem dowództwa i wyburzaniem stolicy przez wroga...
...to pożądaną alternatywą wydaje się bomby pozyskanie.
Oszustwo elektoralne we współczesnej demokracji na tym przede wszystkim polega, że rok w rok szkoła wypuszcza na wyborczy rynek kolejne tysiące obywateli nieprzygotowanych do myślenia.
A każdy głos nadal waży tyle samo.
Skoro jeden kopacz potrafi wyszantażować sobie zmianę trenera, to może spróbowałby też z nowym Pierwszym Kibicem Rzeczypospolitej?
Ameryka najechała Kalifornię.
Jak uczy doświadczenie Ukrainy - mniejszy wcale nie stoi na straconej pozycji...
Zanim ze Sławosza uczynimy nowego Kopernika, módlmy się, żeby właściciel rakiety, mr. Mózg, nie wykorzystał go w roli żywej torpedy do ustrzelenia swojego dawnego Dona.
"Chcesz mieć rację, czy relację?" - uczenie pytają trenerzy dobrego życia.
Tyle że relacja wbrew własnej racji nazywa się pańszczyzna. W najlepszym razie.
Wychodzi na jaw, że pan Mózg z Ameryki brał narkotyki. Dużo narkotyków.
Szok i niedowierzanie - ale tylko dla tych, którzy nie mają ani oczu, ani uszu. Ani internetu.
36 lat temu Polacy zagłosowali prawidłowo.
Ale musieli się do tego zbierać przez lat 45.
Najwyraźniej francuski piesek budzi w narodzie większe obrzydzenie niż wyszczekany żulik.
Nie ma się czego wstydzić.
Wstyd zdechł.
Całkiem biali angielscy kibice generują w Polsce wyższe wskaźniki przestępczości niż cała emigracja z Azji, Afryki i obu Ameryk razem wzięta.
Wystrzelenie pojedynczego Polaka w kosmos nic nie zmieni - miliony wciąż będą markotnie snuć się po Ziemi i nawzajem psuć sobie nastrój.
Od czasu, gdy amerykańscy naukowcy wynaleźli swojego Donalda, gra stała się prosta: należy wystawiać kandydata, który ma tyle za uszami, że wyborcy zagłosują na niego dla żartu, lub w najgorszym razie - z litości.
Każdą matkę na macierzyństwo skazuje jakiś ojciec.
Jeszcze jeden powód, by mieć do mężczyzn ograniczone zaufanie.
Pan Adrian z Danii tak bardzo wierzy w inteligencję swoich wyborców, że boi się ich do czegokolwiek namawiać.
Być może dlatego, że jego symetrystyczne argumenty na tle nadciągającej brunatnej burzy wypadają nad wyraz blado.
Co prawda pan Lolek woli siedemdziesięciu na siedemdziesięciu, ale i w formacie solo chętnie da się wymłócić.
Amerykański Donald tak mocno zapamiętał się w roli dobrego gliny, że właściwie nie sposób już odróżnić go od adwokata bandyty...
...a może i nawet jego wspólnika.
Cała nadzieja w tym, że za dwa tygodnie będziemy mieli w Warszawie Bu...
...kareszt.
Najwyraźniej nie do wszystkich jeszcze rodaków dotarło, że pan Karol to cwaniak i wykidajło.
Gdyby dowiedzieli się na czas, miałby 90 procent poparcia już w pierwszej turze.
Jak widać za oknem, nawet ocieplenie klimatu nie do końca się w Polsce przyjęło.
Podobnie jak wiele innych wynalazków, które przyszły do nas z Zachodu.
Zupełnie jak u nas z debatą: najchętniej każdy miałby własną. Z samym sobą. W nieujawnionym nikomu miejscu.
Dlatego też nie wiadomo, którzy przywódcy. Nie wiadomo, czy się wybierają. Nie wiadomo nawet, do którego z Tureckich miast.
Czas pokaże, czy aby przypadkiem na siebie wpadną.
Wychodzi na to, że zwycięży ten kandydat, który przyobieca delegalizację telewizyjnych debat.
Przyszłość kościoła rysuje się w rumianych kolorach, skoro zamiast chleba i wina w roli komunikantów zapanują wkrótce hamburger z colą.
Pan Karol skorzystał.
I pan Jerzy skorzystał. Pewnie nawet nieco bardziej. Zamiast za czynszowe zaległości od razu wylecieć na ulicę, kilkanaście lat przemieszkał sobie na cudzy koszt. A przecież melina i tak nigdy nie należała do niego.
Na szczęście jest jeszcze ktoś, kto na tym złotym interesie stracił: rozszabrowane przez boksera-cwaniaczka miasto Gdańsk.
Skoro się pierwszakowi w liceum kładzie do głowy "Zbrodnię i karę", to rośnie szansa, że w wieku studenckim zacznie eksperymenty moralne z siekierą.
Z braku własnych Niskorosłemu Carewiczowi pozostało świętowanie cudzych zwycięstw.
Choć zamiast parady bardziej przydałaby mu się porada: kończ waść, wstydu oszczędź.
Kardynałowie-kandydaci postanowili zdusić kampanię wyborczą w samym zarodku.
Nauczeni najpewniej doświadczeniem doktora Karola, któremu wraz z upływem czasu trupy powyciągano już chyba z każdej szafy. We wszystkich mieszkaniach.
Każdy kto nosił, ten wie:
Kaszmir wart jest każdej ceny. Choćby i jądrowej wojny.
Za próbą storpedowania wyboru kanclerza Merza stoi najpewniej lobby bawarskiego BMW.
A co gdyby i nasz przemysł zasponsorował kandydata pod jedną z marek?
Najcieplejsze uczucia w narodzie budziłby chyba Jan Polmos...
Dzień w dzień mamy okazję utwierdzać się w przekonaniu, że pan Karol - mimo powierzchowności jaskiniowca - to jednak człowiek cywilizowany, który woli spać pod dachem.
Mieszkania, służbowego apartamentu, zachachmęconej kawalerki.
A wkrótce także Namiestnikowskiego Pałacu, Belwederu, czy prezydenckich wilii rozsianych po Polsce od gór do morza.
Na emeryturze pan Andrzej widzi się jako gwiazdę kina niemego.
Od początku kadencji ćwicząc przy każdej okazji: oddawanie emocji za pomocą przerysowanej mimiki oraz wygadywanie głupot, których widz i tak przecież nie usłyszy.
Jak sobie za dobrą konstytucję napisaliśmy, to kilka lat później już Polski nie było.
Dlatego warto raczej trzymać się tradycji państwa z dykty i kartonu.
Żeby sąsiada jednego z drugim nie wodzić na pokuszenie...
Zamordowany lekarz padł poniekąd ofiarą własnego sukcesu: gdyby gorzej nareperował zbrodnicze łapy, być może te nie zdołałyby tak sprawnie posłużyć się nożem.
Kiedy już wszystkie te najnowszej generacji roboty i pseudo-inteligencje odbiorą nam pracę, najsmutniejszy będzie upadek majówki - bez pierwszego maja skróconej do jednego dnia.
O ile trzeci nie wypadnie akurat w weekend!
Kandydaci jak błędni rycerze/harcerze - zwycięstwo w turnieju zależy tylko od tego, który z jaką chorągiewką da się przyłapać na wizji.
Kulminacja pojutrze w Dniu Flagi?
Chrobry nie wygrałby korony w wyborach. Za dużo umizgiwania się do pospólstwa...
Co prawda nie wiadomo jeszcze, kto zostanie nowym papieżem, ale przynajmniej znamy już jego imię.
Wybrane na wszelki wypadek, żeby udobruchana w ten sposób Ameryka nie deportowała do Watykanu wszystkich swoich katolików.
Z jedną czy drugą głowicą nuklearną w ramach krzyżyka na drogę.
W tej podniosłej chwili żałoby narodowej...
...nie zapominajmy, że to tylko my, małpki, żegnamy tę z nas, która najmocniej uwierzyła w krasnoludki.
Skoro państwa nie stać na leczenie obywatela, należało by samo chorowanie uczynić modnym.
A ludzie zamiast do lekarza mogliby chodzić bezpośrednio do zakładu pogrzebowego!
Przyjechali aktywiści z naukowcami. Pewnie na rowerach. Zaczęli straszyć klimatyzmem.
Szczęśliwie śp. Bliźniak (lub też dowolny inny przedstawiciel cywilizacji czynienia sobie Ziemi poddaną) z miejsca zgasił ich zapał żołnierskim "zbiebrzaj, dziadu!"
I stał się cud: bagno wyschło na wiór.
Pedofil, nie pedofil - Franciszek, w ramach niemalże boskiej wyrozumiałości, dla każdego grzesznika znajdował zrozumienie.
Dopiero na widok katolika przysłanego mu z Ameryki nie miał wyboru i po prostu umarł ze wstydu.
Tym razem to w Argentynie kibice zwaśnionych drużyn, padając sobie w ramiona, ślubują wieczystą zgodę.
Która potrwa jakiś miesiąc z hakiem.
Wy tam w Ukrainie nastawicie plecy...
...a my będziemy was lać.
Brodaty europoseł - czasami z gaśnicą, czasami bez - na razie specjalizuje się w przepychaniu dwa razy mniejszych od siebie pań.
Tymczasem więcej żyć mógłby uratować pod dowolnym monopolem, gdzie za pomocą wódki morduje się tysiące Polaków.
Tylko tam blokowanie dostępu do lady wymagałoby prawdziwej odwagi.
Wiszący na krzyżu przynajmniej zyskał wieczną sławę.
A wieszający narobili się po łokcie i nikt o nich nie pamięta.
Młody dynamiczny kandydat, to i tacyż pretorianie.
A że kaptury zielone?
Koszule czarne i brunatne od stu lat zajęte.
Jedynym sposobem, by nawrócić z lekka rozkojarzoną współczesną młodzież na futbolowe transmisje, byłoby skrócenie meczu z dziewięćdziesięciu minut do dziewięćdziesięciu sekund.
Oraz wrzucenie na pole gry dodatkowych dwudziestu jeden piłek - tak, żeby każdy z graczy dysponował własną.
Analitycy mają kupę roboty, doszukując się ukrytej strategii w dziarskich poczynaniach małpy z brzytwą.
Skoro prezydenta wybiera się w Końskich, to przenieśmy tam również miesięcznice smoleńskie.
W niepewnych czasach krachu i pikującego bezrobocia tylko jedna posada wydaje się pewna.
Stąd rosnąca kolejka kandydatów, wierzących, że nawet zbiedniały naród do samego końca nie przestanie łożyć na swego prezydenta.
Przez bite pięć lat.
Wnosząc z historii najnowszej, wyborca w systemach demokratycznych nie zwykł okazywać zrozumienia dla - skądinąd rozsądnej - konstrukcji myślowej "teraz nieco gorzej, potem dużo lepiej".
Zwłaszcza że coraz trudniej przychodzi wierzyć w jakiekolwiek "potem".
Don wszystkich Donów zachwyca się swoim radzieckim kolegą, który z każdą telefoniczną rozmową zdaje się budzić coraz większe zaufanie.
Najpewniej dlatego, że naiwnego Amerykańca łączą albo z sobowtórem, albo wręcz ze sztuczną czekistowską inteligencją.
Niestety, reszta świata - a zwłaszcza bliska zagranica - skazana jest na oryginał.
Czarnowidze mieli rację, twierdząc, że gry wideo są szkodliwe dla dzieciaków.
Zwłaszcza dla tych koło pięćdziesiątki, którym - jak panu Mózgowi - od nadmiaru władzy trudno już rozpoznać, gdzie kończy się symulacja, a rozpoczyna rzeczywistość.
Niestety, w coraz bardziej realnym scenariuszu game over dotknie nas wszystkich.
Norymberga należy się już za samo zwracanie się do Prezesa Polski po imieniu.
A za całokształt - Katyń z Oświęcimiem. W dowolnej kolejności.
Skandal - polscy filmowcy kupili wódki za milion.
W środowisku doświadczonych twórców po tak homeopatycznych dawkach trudno oczekiwać satysfakcjonującego efektu artystycznego.
Amerykanie na gwałt potrzebują Grenlandii.
Na wiecznej zmarzlinie sprzęt i żołnierze będą o wiele bezpieczniejsi niż w litewskim bagnistym mateczniku.
Jednego od nas już mają, zaraz pewnie zjadą się kolejni.
A teraz jeszcze ta sympatyczna blondyna z Francji...
Jeśli Węgrzy nie powściągną szczodrości w przyznawaniu azylu, potwierdzenie znajdzie ich własna propaganda, że wszyscy uchodźcy to kryminaliści. A konkretnie - złodzieje.
Ostrzymy zęby na jutro: jeśli w dobie post-prawdy miałoby się komuś wypsnąć coś innego niż kłamstwo, to chyba tylko w Prima Aprilis.
Apokalipsa tuż, niewiele godzin nam pozostało...
...tym bardziej żal tej, którą perfidny rząd skradł nam dzisiaj w nocy.
Ziemia to planeta niebezpieczna. Trzęsie się, jakby chciała zrzucić nas z grzbietu.
Na szczęście pan Mózg z Ameryki wpadł na genialny plan, żeby dla odmiany ekspediować ludzkość na Marsa.
Rozpadniemy się wraz z jego rakietą zaraz po starcie i wreszcie będzie spokój.
Susza jest dobra, żeby na rowerze nie zmoknąć...
...póki nie stanie się zła, bo zabrakło wody na prysznic po treningu.
Mniejsza o to, że najpotężniejsi ludzie na ziemi są skłonni dzielić się tajemnicami z przypadkowym redaktorem. W końcu obsługa internetowego komunikatora może przerosnąć każdego...
Gorzej, że kiedy panowie znajdą się już we własnym gronie (albo tak się im wydaje), podniecają się nowo odnalezioną mocą jak pryszczaci gimnazjaliści po splądrowaniu barku rodziców.
Statystycznie - by odpowiednio odzwierciedlać narodowe skłonności - w rządzie polskim powinien być nie jeden minister często pijany, tylko jeden czasami trzeźwy.
Wreszcie coś nawet mniej ekologicznego niż spalanie ropy:
całopalenie elektrycznych samochodów pana Mózga.
Pisarze zarabiają za mało...
...bo zamiast kiełbasy na grilla produkują nikomu niepotrzebne książki.
Nawet na podpałkę mamy dziś już lepsze sposoby.
Ukraińcy muszą uważać, żeby nie wpaść z deszczu pod rynnę:
pod wodzą obecnej administracji okupacja amerykańska może okazać się bardziej dotkliwa niż radziecka.
Wiosna.
Nic dziwnego, że tradycyjnie usposobiona opozycja szuka jakiejś Marzanny do utopienia.
Okazuje się, że kandydat Karol dysponuje zapasową tożsamością.
Prawdopodobnie na wypadek konieczności zejścia do podziemia.
Wszak lepsze to niż ucieczka przed krwiożerczym prokuratorem aż na Węgry.
Czy faktycznie konfederaści gremialnie oddadzą w drugiej turze głos na pana Karola...
...skoro tylko dotrze do nich, że żona kandydata z bronią w ręku ściąga podatki?!
Nie odwracajmy kota ogonem, panie Prezesie Polski:
to mafia usuwa niewygodnych świadków, a nie prokuratura.
Skoki na nartach to z konieczności bardzo wyrozumiała dyscyplina:
Gdyby chcieć wyrzucić z zawodów tych trzech, co oszukiwali, to pozostałych trzech (których dotąd nie przyłapano) już zawsze miałoby gwarantowane miejsce na podium.
Amerykanie odmówili.
Nie zechcą współdzielić z panem Andrzejem ani jednego jądra.
Europa się remilitaryzuje.
Czołgi będą elektryczne, z recyklowanego plastiku.
Każdy z mieszaną dwudziestosiedmioosobową załogą.
Pod przewodem działonowego z Węgier.
Strach pomyśleć, jaką książkę upichci, kiedy dla odmiany zamarzy mu się Nobel z literatury.
Im większy troll, tym straszniejsza mu groźba odłączenia internetu.
Jak będzie nęcić idiotów, gdy któregoś dnia sam straci zasięg?
Aresztowany poseł-złodziej ni z tego, ni z owego zaczął przemawiać językami.
Czyżby od samego obcowania z bodnarowcami stał się przebrzydłym Europejczykiem?
Polacy trzymają po domach miliony genetycznie modyfikowanych wilków.
Lecz genetycznie modyfikowanej kukurydzy widelcem nie tkną.
Wszak małpa genetycznie zmodyfikowana na wzór i podobieństwo Boga winna się szanować.
Z okazji dnia kobiet pan premier, w swej łaskawości, postanowił raz i na zawsze uwolnić je od uciążliwego towarzystwa płci przeciwnej.
Odsyłając wszystkich panów w kamasze.
Ojczyzna - rękoma samego pana Andrzeja - powitała pierwszego uchodźcę z Hollywoodu.
Osiemset plus należy się tylko pod warunkiem posłania dzieci do polskiej szkoły!
Zdrowy rozsądek stał się popularny dopiero teraz...
...kiedy mianem tym określa się coś dokładnie odwrotnego.
Podobno przeważył brak garnituru.
Przy czym don wszystkich Donów sam powinien mieć się na baczności.
Jeśli moda przyjmie się jako kryterium krytyczne, on ze swoją stylizacją powiatowego domokrążcy również może mieć wkrótce kłopot z dopuszczeniem na salony.
Już wkrótce całe to postępowe towarzystwo zamiast Oscarów będzie w pasiakach odbierać oskardy.
Przydatne do pracy w kamieniołomach, czy też innego budowania muru na granicy.
Czasy takie, że oskarżonych o ciężkie przestępstwa łatwiej dziś znaleźć w gronie byłych komendantów głównych policji niż wśród kaukaskiej diaspory.
Wojsko to bardzo solidny pracodawca...
...póki udział w potencjalnej strzelaninie nie obniży atrakcyjności stabilnego etatu.
I wtedy już nigdy nie skompletujemy trzystutysięcznej armii!
(nie mówiąc już o tym, że drogi sprzęt się na pewno poniszczy)
Dla Radka to bez różnicy - strzelać do sowieciarzy z karabinu w górach Afganistanu, czy teraz słowami w Oenzecie.
Pan Andrzej, przez złośliwych zwany Długopisem, pojechał do Ameryki podpatrywać mistrza.
Który do parafowania bezprawia używa gigantycznego flamastra.
No i nie trzeba było długo czekać, zanim obok niby zbłąkanych ruskich rakiet pojawiły się na naszej świętej ziemi jankeskie koleżanki.
Panie Deweloper, na Krymie to by dopiero była riwiera!
Wystarczy przesiedlić zielone ludziki za Bajkał.
Łatwiej będzie ocieplić klimat planetarny o tyle stopni, żeby Polacy nie musieli już palić w piecu...
...niż nauczyć ich, co nadaje się na paliwo.
Musi mieć strasznie wulgarne imiona, skoro nawet jego kazirodczy przodkowie woleli w ich miejsce wstawić inicjały.
D - wiadomo, najpewniej Duda.
Ale J? Jakie imię zaczyna się na J?
Obierając ziemniaki, premier podprogowo wysyła nam przekaz:
bierzcie się do pracy fizycznej, innej zaraz nie będzie!
Wszak inwestorów z Krzemowej Doliny sprowadza się po to, by nigdy już żaden Polak - wyręczony przez inteligencję syntetyczną - nie musiał tyle główkować.
Pan od elektronowych skrzynek na paczki ma nas zderegulować.
Trud całkowicie zbędny. Nie trzeba znosić żadnych przepisów. Wystarczy po prostu ich nie przestrzegać.
Jak wykazał pan Zbyszek przy współudziale pana Andrzeja - żadne i każde prawo po prostu nie istnieje.
Skoro Amerykańce przysyłają nam wsiowych głupków, czas chyba Europie rozejrzeć się za towarzystwem na wyższym poziomie.
Np. z poważnym Chińczykiem wziąć się na serio za rozbiory Rosji.
Podobno samej miłości nabyć nie można.
Za to potem należy dokupić do niej całą masę różnorakiego towaru, reklamowanego zwykle za pomocą rysunku czerwonego serca.
Słusznie kandydat postępowy stroskane ma oblicze.
Jako znany poliglota w lot przejrzał gruzińskie dusze gangsterskie.
Wszak nie przypadkiem najsławniejszy syn Kaukazu to Dżugaszwili...
Premier raczył się tak rozpędzić z inwestycyjnymi obietnicami, jakby zaraz to Niemiec miał pożądać chemii z Polski.
A do tego miliona naszych samochodów elektrycznych...
Większość reklam samochodów kręcona jest na opustoszałych islandzkich autostradach wśród magmowych skał i śnieżnych przestrzeni.
A potem - tuż po wpłaceniu pierwszej raty leasingu - to samo stylowe auto, najdziwniejszym zbiegiem okoliczności, grzęźnie w smrodliwym korku gdzieś na wylotówce w stronę Zgierza...
Noże w Jarosławiu?
Stąd już tylko krok do całkowicie świętokradczego noża w Jarosławie!
Dyplom można kupić dowolny.
Lecz jego posiadacza wcześniej niż później zdradzi - kompletnie z dyplomem niekompatybilna - twarz niezasnuta cieniem myśli.
Ruscy spalili nam tysiąc elektrycznych rowerów.
Benzynowych nie tknęli.
Nie będą przecież psuli sobie rynku zbytu.
Faktycznie należy się tu nobel.
Z medycyny.
Dla lekarzy utrzymujących przy życiu idiotę, który zostawiony samemu sobie chyba nie poradziłby sobie nawet z oddychaniem.
Jednemu śmierć przeszła koło ucha (bo nikogo nie słucha), drugiemu ledwo przeszła przez gardło (bo niemądrze gada).
Niestety, Wielki Laryngolog ostatecznie postanowił ocalić obu - najwyraźniej po to, by po obu stronach Oceanu nadal mogli siać zgorszenie.
Jazda autostradą pod prąd to najskuteczniejszy sposób na skrócenie sobie drogi.
Życiowej - do zera.
Niby Amerykanie mają najlepszych naukowców, ale jakby jeszcze nie wynaleźli, że taniej wychodzi, jak sąsiad nas lubi, niż kiedy się nas boi.
Zasiedlanie, bezczynszowy najem, tudzież sama rezerwacja słynnego apartamentu służyły sprawie narodowej. Po prostu, z definicji.
Stał bowiem za nimi pan Lol - namaszczony przez Prezesa Polski i sam przez to jakby nieomylny.
Warszawa za Polskę oddała życie.
Dlatego Polacy tak bardzo jej nienawidzą.
Powinniśmy natychmiast wynająć Jankesom Antoniego.
W ledwie kilkanaście lat obnażyłby im obecny upadek samolotu tak dogłębnie, że pedofile z pizzerii na widok prawdziwego spisku padliby z zazdrości.
Ponoć Chińczycy stworzyli inteligencję doskonalszą niż nasza, tzw. zachodnia.
Taką, która wreszcie nas przekona, że najzdrowsza jest praca za miskę ryżu.
Znaczącą porcję sensownej muzyki zawdzięczamy heroinistom.
Dziś, w dobie fentanylowego postępu, usnęliby już w trakcie podnoszenia instrumentu i zmarli jeszcze przed wydaniem pierwszego dźwięku.
Dla wszystkich będzie najzdrowiej, jeśli użytkowników pod wpływem alkoholu służba zdrowia po prostu przestanie obsługiwać: ratownicy przeżyją, pijacy zaś - nienagabywani przez nikogo - spokojnie sobie wymrą.
Lepiej nazbierajta do tych puszek tyle pieniędzy, żeby starczyło na silne leki uspokajające dla całego narodu.
Szykuje się kolejny ciężki rok.
Pan Mateusz zrzeka się immunitetu.
Honor? Czy też niezachwiana wiara w kandydata Lola?
Pan Lolek otacza się takimi przyjaciółmi, przed którymi od czasu do czasu lepiej się porządnie schować.
Stąd apartament, wynajmowany za darmo i całkowicie incognito.
Pod pseudonimem Wielki Chu.
Komunistom wszystko się źle kojarzy...
Tymczasem pan Mózg - jako specjalista od kosmicznych odlotów - po prostu raczył pozdrowić masy za pomocą salutu popularnego na Marsie i w okolicach.
Dla kolejnych pokoleń malkontentów i populistycznych manipulantów to nasze czasy okażą się złotymi czasami.
Dla nas pokój to jeno skromna izba w domu.
Po rusku dopiero cały świat.
Cukierberg dołącza do Mózga, bo wolne słowo jest bardzo ważne.
A jeszcze ważniejsze - szybkie niepohamowane lżenie.
Gołosłowni przywódcy, gołoledź na drogach, a na parapecie gołąb.
Zaiste przyszło nam żyć w porno-czasach!
Protesty prawszej strony słuszne są i zbawienne:
Polak młody (wzorem starego) nigdy nie powinien dowiedzieć się w szkole o istnieniu własnego zdrowia.
Bo jeszcze zechce kiedyś pójść do lekarza, przywodząc cały system opieki medycznej do ostatecznego załamania.
Ludzie z natury są niekompetentni.
Mając to na uwadze, nieco bardziej rozgarnięta mniejszość w ogóle nie bierze się za działanie.
Zostawiając świat w rękach pozbawionej kompleksów reszty.
W Ukrainie Koreańczycy z Północy mogą przez moment poczuć się prawie jak w południowokoreańskim serialu:
Zginąć bardzo łatwo - tylko do wygrania nie ma nic.
Strasznie się awanturują o te marne grosze.
A przecież Chińczyk chętnie zasponsoruje panu Karolowi taką kampanię, że stron w internecie zabraknie na prezentowanie jego pogodnego oblicza.
Stanęliśmy oto przed historyczną szansą wydania naczelnego Żyda w ręce Holendrów (czyli umówmy się - przebranych Niemców).
Tym razem jednak jakby w słuszniejszej sprawie...
To tylko taka taktyka negocjacyjna:
Grubas niby żąda dużej wyspy...
...ale tak naprawdę próbuje się przepchnąć w kolejce po reglamentowany lek na odchudzanie, z którego produkcją Duńczycy nie nadążają.
Węgry, Włochy, Słowacja, Austria.
Zaraz Niemcy, potem Francja.
Wnet w Europie wszędzie będą mieli własnego faszyzującego prezesa, a Polski premier znów - wzorem pani Beaty - będzie musiał wygrywać głosowania jednym głosem przeciwko dwudziestu sześciu.
Ma być dostarczone jutro, dzisiaj, zaraz. A najchętniej - wczoraj. Przecież konsument nie będzie wiecznie czekał na swoje chińskie badziewie.
Ale gdy do tego niecierpiącego zwłoki zadania chciwa korporacja zatrudni - z braku innych - pijanego kierowcę bez prawa jazdy, ten zaś rozjedzie na pasach nastolatka...
...to kurierowi i tylko kurierowi - dożywocie, ucięcie różnych części ciała, a na koniec samej głowy.
Złoto złotem, ale z nowym amerykańskim monarchą najwięcej wskóra się za pomocą kadzidła.
Na ambasadora potrzebujemy więc bezwstydnego pochlebcy.
Szusowaniem ojczyźnie przysłużył się bardziej...
...niż całą resztą swej aktywności na nizinach.
Szkopy w panice już wyłączają własne lotniska.
Dotarło do nich, że z naszym Baranowem nie mają szans.
Nawet jako projekt na papierze ma w sobie więcej powabu niż cokolwiek, co istniało, istnieje i co jeszcze kiedykolwiek powstanie.
Być może żołnierze zdołają powstrzymać najeźdźcę.
Tylko kto obroni nas przed żołnierzami, którym z tego całego napięcia puszczą nerwy i wszelkie hamulce?
Lata ta nasza Ziemia wkoło Słońca, jakby kto ją w zadek ugryzł.
Licząc zapewne, że wreszcie za którymś obrotem uda jej się strącić z grzbietu te paskudne gadające pchły.