Wszystkiego brak, wszystkiego za mało?
Raczej tylko ludzi za dużo.
Młodzi świetnie zapowiadający się pięćdziesięciolatkowie próbują przed publicznością podzielić skórę na niedźwiedziu.
Efektów z tego żadnych, pozostaje cieszyć się stylem: panowie są po imieniu.
Rychłe zniknięcie z rzeczywistości sera i piwa o kolejny krok przybliży nas do spełnienia pamiętnej obietnicy wyborczej.
Nie szkodzi, że składał ją inny kandydat - nasz omnipotentny rząd zrealizuje wszystkie!
Pan premier raczył zawyrokować: Odra, bo się odradza...
Tylko broń Boże nie w sensie odradzania komukolwiek kąpieli!
Najpierw odechciewa się grać z Ruskimi. Potem z Białorusinami. Dalej z różnymi takimi o podejrzanych zapatrywaniach.
I tak do skutku. Aż w grze zostaną tylko ci, którzy w pełni pasują i odpowiadają.
Co dla każdego zawodnika skończyć się musi samotnym odbijaniem piłeczki o ścianę.
Ryby ojczyste w Odrze - zdradzone zapewne o świcie - zgładziła ta sama ręką złowieszcza co zawsze. Najpewniej za pomocą sztucznej mgły termobarycznej.
W tej sytuacji być może zasługują nawet na pochówek w krypcie na Wawelu.