poniedziałek, 31 stycznia 2011

Zima ludów

Trwająca w Pan-Arabii Zima Ludów w sposób najbardziej bolesny uświadamia nam panujące w świecie nierówności. Klimatyczne.

Nasz lud ze swoim paleniem opon, samokrzyżowaniem pod pałacem czy nawet pokojowym białym miasteczkiem musi poczekać przynajmniej do maja. Potem wakacyjna flauta, a już we wrześniu interes trzeba zwijać.

Owszem, dzielni dziadowie potrafili postawić się okupantowi w Listopadzie, a nawet Styczniu. Wszyscy pamiętamy jednak, że z całego czynionego przez dziadów zimą zamieszania zostały tylko „Dziady”.

Od tej pory każdy dyktator w regionie – czy to generał w okularach, czy wąsaty kołchoźnik – rozumie, że śrubę narodowi należy przykręcać zimą. Nawet premier Skalin emerytury konfiskuje na przełomie roku.

Dopiero ocieplenie klimatu może uczynić naszą demokrację zjawiskiem prawdziwie całorocznym.

niedziela, 30 stycznia 2011

Melancholia

Melancholia to nic innego jak jeszcze jeden wariant pułapki znanej pod nazwą pętli czasu: dnie przeżywane są szare i nużące, nabierając blasku i smaku dopiero po latach, jako błogie wspomnienia.

sobota, 29 stycznia 2011

Przewaga alpejskiego mleka

To koniec: akcja afirmatywna wkracza do sportu. Wedle nowych reguł punktacja za skok narciarski zależy już nie tylko od jego długości, ale także od siły wiatru. Tym samym próbuje się wyeliminować z rywalizacji jakże istotny dla jej przebiegu czynnik przypadku i szczęścia. Próbuje się, choć oczywiście żadne sztuczne przeliczniki nie są w stanie zapewnić pożądanego stopnia „uczciwości”.

Czemuż bowiem uwzględniać akurat wiatr, nie biorąc pod uwagę np. wzrostu? Mały Małysz dysponuje przecież mniejszą powierzchnią nośną niż wszystkie te pędzone na alpejskim mleku Austriaki. Idąc tym tropem należało by również przyznawać punkty za pochodzenie. Jamajscy skoczkowie powinni być rekompensowani za niedobór śnieżnych szczytów w ojczyźnie, a Niemieccy karani za holocaust.

Niebawem możliwa stanie się nawet bezpośrednia rywalizacja kobiet z mężczyznami. W dowolnej dyscyplinie, choćby i boksie. Zawiąże się takiemu Gołocie ręce z tyłu, dopuści ciosy poniżej pasa, a określenie „damski bokser” zaraz nabierze zupełnie nowego znaczenia.

Trzeba przy tym pamiętać jednak, że pozytywna dyskryminacja to nadal dyskryminacja. Jeśli miałaby się w sporcie faktycznie przyjąć, musimy liczyć, że wkrótce obejmie również futbol. Wtedy, w ramach wyrównywania szans, w meczu z Argentyną nasi wystawią pełną jedenastkę przeciwko samotnemu Messiemu.

Zwycięski remis wisi w powietrzu.

piątek, 28 stycznia 2011

Katowanie żywego inwentarza

Nie idzie już nawet spokojnie zjeść kolacji. W telewizorze na przemian to katowane dzieci, to znów pieski maltretowane.

Jedne i drugie biorą się zaś z braku umiaru.

Naprawdę nie każdy musi mieć psa, naprawdę nie każdy może mieć dziecko. To co w dawnych szczęśliwych czasach było prawem, w dobie przeludnienia winno stać się przywilejem.

Zawołajmy więc na puszczy raz jeszcze: natychmiast wprowadzić licencje na rozmnażanie żywego inwentarza!

czwartek, 27 stycznia 2011

Dekapitacja i kapitalizm

Pojawiają się głosy, że moskiewski zamach to w istocie tylko kolejny epizod w zaostrzającej się walce konkurencyjnej pomiędzy dwoma stołecznymi lotniskami.

Nie najlepszy to prognostyk: o ile bowiem islamscy terroryści wciąż muszą przyjeżdżać do nas z daleka, o tyle drapieżny kapitalizm dawno już zainstalowaliśmy sobie na miejscu.

środa, 26 stycznia 2011

Klimatyczne szczytowanie

Wojna. Po mieście krążą czołgi, przyjmujące kształt pomarańczowych śmieciarek do wywożenia recyklu. Wielkie jak smoki wypalają jeziora paliwa, by dowieźć zużyty papier i szkło – surowce niespecjalnie rzadkie – do konsumujących masę deficytowej energii i zanikającej wody fabryk.

Wojna. Szefowie sztabu, czyli pochodzący z setek krajów i kraików ukochani przywódcy, ministrowie, urzędnicy, sekretarze oraz kochanki tych wszystkich geniuszów spotykają się na obfitujących głównie w pustosłowie dorocznych naradach. Koniecznie w dostępnych jedynie drogą powietrzną, możliwie odległych egzotycznych lokalizacjach, by przynajmniej widok z okna usprawiedliwiał gigantyczne marnotrawstwo.

Najzabawniejsze jest zaś to, że zarówno idea recyklu jak i klimatyczne szczytowanie mają głęboko ukryty sens – koją nasze sumienia. Rzeczywiście, wszystko co możemy dziś dla środowiska zrobić, to uspokoić się. Spanikowani produkujemy bowiem więcej dwutlenku węgla, nieuchronny kataklizm jedynie przyspieszając...

Rozwiązanie skuteczne pozostaje tymczasem poza naszym zasięgiem, ponieważ nie potrafimy zaakceptować okrutnej prawdy: z punktu widzenia udręczonej planety każde nowo narodzone dziecko to tylko kolejny producent cieplarnianych gazów zadeptujący własny ekosystem.

wtorek, 25 stycznia 2011

Bikini śmierć

Zdaje się, że w modzie jest teraz kibicować obywatelom trzeciego świata skłonnym do samospalenia. Nie cieszmy się jednak przedwcześnie, za autorytarnym i skorumpowanym reżimem jeszcze zatęsknimy – w krajach Maghrebu wywalczoną demokrację narody wykorzystają bowiem, by oddać się w ręce dyktatury szariatu.

Czy arogancki biały człowiek będzie potrafił zaakceptować tak paradoksalne wykorzystanie prawa do samostanowienia: wolność wybrania niewoli? Oczywiście, że nie. Jeśli zaś pouczanie nie pomoże, trzeba będzie wysłać kolejny tzw. kontyngent stabilizacyjny.

Inaczej na tunezyjskich plażach bikini śmierć.

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Panta rhei



Wszystko płynie, cieknie, kapie,
Kto się w bajzlu tym połapie?
Rzeczywistość kształt ma cieczy,
Więc już nawet niezbyt skrzeczy.

Dziś czerwonych lamp ulica,
Jutro szpital lub kaplica.
Już nadchodzi spadkobierca
Wyrwać kawał twego serca.

Wieczne w mieście remanenty:
Ten otwarty, ten zamknięty.
Spotkaj mnie na rogu w barze,
Zanim czas ten róg wymaże.

Tam gdzie zawsze, czyli wszędzie,
Jutro nowe nigdzie będzie,
Oraz całkiem nowy nikt,
Tam gdzie dzisiaj jesteś ty...

Panta rhei, rhei, rhei!
Pracuj, módl się, tańcz i śmiej!

niedziela, 23 stycznia 2011

sobota, 22 stycznia 2011

Gościnność

Batkobal przyjmuje u siebie. Hasło: zima.

Klan

Wedle opisanych już dawno prawideł konwergencji Ameryka staje się Polską, a Polska Ameryką.

Amerykanie nie tylko wreszcie dorobili się swojego Kaczyńskiego w spódnicy, imieniem Sarah Palin, ale i atmosfery nieprzezwyciężalnego podziału. Na efekty nie trzeba było długo czekać: Tucson jest jak Łódź – na ulicach strzela się do polityków.

W tym samym czasie Małopolska przeobraża się w naszą swojską Alabamę – na Południu rządzi KKK: Krakowskiego Kibica Klan. Polowanie na ludzi oraz lincz to ulubiona rozrywka klasy pracującej (tzw. czerwonych karków), a pożyczona z plantacji maczeta jest dziś podstawowym narzędziem komunikacji społecznej.

Klanowa mentalność zdaje się być wszechobecna – wojenna retoryka plemiennego honoru już dawno przeniknęła do świata polityki. Posłowie opozycji (po obu stronach Atlantyku) chętnie określają przeciwnika mianem zdrajcy oraz odmawiają mu prawa przynależności do tzw. zdrowej tkanki narodu.

Zasada ta jest zresztą jeszcze bardziej starożytna od samej nawet idei konwergencji. Człowiek posiada wrodzoną skłonność – potrzebę wręcz! – by obcego tłuc.

Kogo zaś za obcego uznamy jest tylko kwestią definicji.

piątek, 21 stycznia 2011

Kanibale i faryzeusze

Gdyby dzieci w przedszkolu nagradzać za ciągłe podgryzanie kolegów i koleżanek, proces socjalizacji skutkowałby powstaniem nowej rasy kanibali.

Podobnie z tzw. politykami. To wcale nie tak, że pewnego dnia obudzili się z mocnym postanowieniem obsadzenia roli bezproduktywnych krzykaczy i specjalistów od najwymyślniejszych inwektyw. Po prostu, jako ludzie mniej więcej inteligentni, w lot pojęli, czego oczekują po nich recenzenci i za co przyznawana jest nagroda główna. Czyli telewizor.

Gdyby natomiast chamstwa i buractwa nie promować, gdyby do szklanego pudła zapraszać tylko kompetentnych i wyważonych, jakość debaty natychmiast by się podniosła.

Niestety, Durczoki tego świata nie po to przez lata ostrzyły mające świadczyć o ich wyższości wzgardliwe faryzejskie uśmieszki, by teraz zrezygnować i zaprzestać wysoce popłatnego rozdzierania szat nad debilnymi bonmotami naszych władców.

Dlatego będzie tylko gorzej.

czwartek, 20 stycznia 2011

środa, 19 stycznia 2011

Nadzieja

Wcale nie odróżnia nas od zwierząt, wręcz przeciwnie – jeszcze bardziej do nich upodabnia.

Nadzieja to tylko kolejne miano instynktu samozachowawczego; mechanizm obronny, który sprawia, że nie kroczymy stadnie nad urwisko, by z rozpaczy rzucić się w przepaść.

wtorek, 18 stycznia 2011

Korepetycje

Po raz kolejny przenikliwa wizja Prezesa wyprzedza rzeczywistość! Wszak już rok temu obiecał on wysyłać swych zwolenników za daleką granicę, przykładowo do Tunezji.

Dziś okazuje się, że nie miał wcale na myśli gnuśnego urlopowania w piachu, lecz tak potrzebne prawdziwemu Polakowi korepetycje z rewolucji.

Zaprawdę wstydźmy się małoduszni i niedający wiary! Blask jednego tylko umysłu potrafi objaśnić symbole i znaki...

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Akumulator

Świat tak długo podniecał się wyjątkowością i odrębnością cywilizacyjną Rosji, że dziś oczekuje i wymaga od niej już tylko zachowań irracjonalnych.

Oto złodziej, który bez najmniejszych skrupułów, korzystając z powiązań polityczno-mafijnych, przywłaszczył sobie majątek liczony w miliardach dolarów, trafia przed oblicze sprawiedliwości i zostaje skazany. Zachód tymczasem, zamiast przyklasnąć modelowemu procesowi, zażądać dalszych aresztowań oraz pełnego oczyszczenia życia gospodarczego Rosji, załamuje ręce i biadoli coś o prawach człowieka.

Owszem, skazany oligarcha to ten najbardziej sympatyczny z całej bandy, łobuz-misio o spojrzeniu pandy. Ale na łagier z pewnością zasłużył.

Chyba, że całkiem słusznie uznamy proces wstępnej akumulacji kapitału za niejako wyjęty spod obowiązujących praw. Zupełnie jak na Dzikim Zachodzie – skoro nic nie należy do nikogo, wystarczy wziąć. A rację ma najsilniejszy.

Może właśnie zakłócenie tego odwiecznego rytuału tak bardzo oburzyło liderów wolnego świata. W końcu te parędziesiąt miliardów to detal. Za jedno dwa pokolenia Chodorkowscy wraz zresztą noworuskiej arystokracji ucywilizują się przecież: pokończą odpowiednie prywatne szkoły, poślubią właściwe partie oraz staną się ostoją dobroczynności i filantropii.

Szlachetny ród Kennedych też jakoś zaczynał...

niedziela, 16 stycznia 2011

Terminator

W czasach gdy wszędzie wokół samozwańczy artyści, najbardziej brakuje rzemieślników doskonałych. Tylko komu jeszcze chciało by się latami terminować?

sobota, 15 stycznia 2011

Zagadka istnienia objaśniona

Kobieta z brzuchem zasługuje na niewiele więcej niż demistyfikacja.

Za każdą bowiem bogobojną brzemienną białogłową, domagającą się specjalnych względów oraz niepohamowanego zachwytu, kryje się jakiś smętny wypłosz, który postanowił nie zepsuć sobie chwili rozkoszy idealnej naciągnięciem gumy.

Zaiste wielka mi tajemnica istnienia!

piątek, 14 stycznia 2011

Siała baba MAK

Raport radziecki jest z gruntu fałszywy i zgoła haniebny, nie uwzględnia bowiem roli, jaką w Wypadkach Dziesiątego Kwietnia odegrał smoleński kontroler lotów, domniemany agent KGB, FSB i zaciekły syjonista.

Otóż bandyta ten wspiąwszy się po drabince linowej do kokpitu lecącego samolotu, obezwładnił dwóch pilotów, nawigatora oraz całą trzeźwą polską generalicję (0,6 to w końcu dawka fizjologiczna dla mężczyzny na stanowisku) po czym skierował stery maszyny ku ziemi w podstępnym manewrze tzw. kamikadze.

Niestety żadne patriotyczne akademie wprowadzone w miejsce nudnych szkoleń na symulatorach nie były w stanie przygotować śmietany rodzimego lotnictwa – która nigdy przenigdy nie myli odwagi z brawurą! – na zdradziecki atak radziecki. Po tradycyjnie heroicznej walce nasi ulegli przeważającej sile wroga.

Taki też raport jesteśmy skłonni przyjąć. Wraz z codziennymi przeprosinami (na kolana!) oraz odpowiednim deputatem gazowym.

czwartek, 13 stycznia 2011

Niech żyje król!

Biedny Harry, zawsze drugi w kolejce, zawsze w cieniu starszego brata. Na nic dziewczęta podejrzanej konduity, narkotyki, nazistowskie mundury oraz heroiczne czyny na froncie wojny z terrorem, na nic wyzywająca ruda czupryna – wystarczy, że Willy-nudziarz się oświadczy, a już Chińczyki rzucają się do szycia podróbek sukni ślubnej, choć nikt nie widział jeszcze oryginału...

Tymczasem prawdziwy oryginał to właśnie Harry. Genetyczny samorodek, który bardziej niż własnego ojca, księcia Walii, przypomina ochroniarza swej matki.

Harry, tyś patronem bezimiennej armii, wodzem utajonych trzydziestu (!) procent; Harry, tyś królem bastardów!

środa, 12 stycznia 2011

Grubsza kreska

Nawet światli lewicowi humaniści w mroku swej dyskalkulii dostrzegli już chyba, że systemu emerytalnego nie ocalą i najbardziej spektakularne transfery z pustego w próżne.

Na szczęście istnieje alternatywa, rozwiązanie proste i eleganckie w swym radykalizmie: otóż nie po to mamy nowe państwo, żeby obciążać je długami poprzedniego. Za wieki ciemne – okres sprzed roku 1989. – żadne emerytury się nie należą!

Jeśli ktoś chce na starość cieszyć się przywilejami i świadczeniami w kapitalizmie, to powinien był pomyśleć o obaleniu komunizm wcześniej, a nie czekać z tym ponad czterdzieści lat...

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Powrót do przeszłości

Mechanizm napędzający przynajmniej połowę solidnych historii: przeszłość, która powraca, by upomnieć się o swoje.

Na co dzień jednak, z dala od fabularnych uniesień powracająca przeszłość ma tylko irytujący posmak melancholii: zapomniany głos, zamazana twarz, blade wspomnienie, nie więcej niż niejasne przeczucie. A wszystko to zapomniane, zamazane, blade i niejasne z prostego powodu. Inne rzeczy okazały się ciekawsze i ważniejsze, inne stały się istotą życia, jego centrum.

Wycieczka z powrotem na peryferia owocna bywa raczej tylko na papierze, ale karmiony Hollywoodem umysł i tak stara się z całej siły w to nie uwierzyć.

niedziela, 9 stycznia 2011

Kanał romantyczny

Nieśmiertelne aktorskie atrybuty: mokre oko heroiny melodramatu, szczękościsk herosa westernu, zębiczny uśmiech komedianta, brud za paznokciami bohaterki kina europejskiego.

Oraz falująca grzywa amanta – pierwszego wśród równych w aktorskim rzemiośle. Grzywa wypisz wymaluj jak ta zdobiąca czerep czarującego Czarusia, ministra od trwania w rządzie.

Niepokój budzić może jedynie fakt, że w najnowszym, odgrywanym właśnie scenariuszu amant Czaruś wciela się w rolę kobiety i to od razu fatalnej. Takiej co to swojego kochanka, uparcie trwającego przy niej mimo jej oczywistych wad i braku zalet (prócz próżności rekordowych wymiarów), musi przywieść do upadku.

Czy faktycznie więc los marny czeka naszego dzielnego premiera Skalina, tego, co to nie kłania się jednorękim bandytom ani żadnemu z dopalaczy? To, drodzy państwo, okaże się najwcześniej w kolejnym odcinku...

sobota, 8 stycznia 2011

Cywilizacja

Koncepcja cywilizacji jest nierozłącznie związana z inną – koncepcją posiadania. W nieznacznym uproszczeniu wygląda to tak: cywilizowani są ci, którzy mają.

Teraz zaś dla własnego spokoju i wygody wymagają ogłady od głodnych i sfrustrowanych.

piątek, 7 stycznia 2011

Kupony

Zgodnie z duchem czasu spróbujmy odciąć kupony od cudzej chwały:

www.batkobal.pl

hasło: zima

Misterium magisterium

Na zewnątrz zmiany – nawet kolej chcą reformować, choć skansen to pełen uroku – tymczasem w aptece nadal króluje ona: magister farmacji.

Wyniosła i opieszała odprawia swe misterium dla bezzębnego emeryta, bezsilnego pacjenta i bezbronnej matki chorego dziecka. Zza szyby, komputera i stosu bardzo-ważnego-papieru rządzi i rozdziela łaski.

Od pani z warzywniaka odróżnia ją właściwie tylko biały kitel i kompletny brak sprawności manualno-organizacyjnej. Oraz, oczywiście, władza rozświetlająca zatroskane oblicze...

czwartek, 6 stycznia 2011

Reżyserowanie ciszy

Bóg, niczym jakiś tandetny Tarantino, natchnął swoich aktorów do bezsensownego paplania.

Tymczasem w życiu jak w filmie – im mniej zbędnych słów tym lepiej.

środa, 5 stycznia 2011

Krem

Krem do rąk jest jak heroina, przynajmniej co do zasady marketingowej: nie tylko zaspakaja potrzebę, z której użytkownik dotąd nie zdawał sobie sprawy, ale kreuje ją i napędza.

Wszak stosowanie maści sprawia, że ręce wysychają częściej i jakby bardziej dogłębnie.

wtorek, 4 stycznia 2011

Nieprzyzwoitość

Fakt, że trwa właśnie sezon na cytrusy, urąga elementarnemu poczuciu przyzwoitości. My kopiemy tu sobie – niczym krety polarne! – tunele w śniegu, a gdzieś tam prawdziwi ludzie żyją szczęśliwie wśród dojrzewających pomarańczy i chińskich grejpfrutów.

Ocieplenie klimatu natychmiast! Albo Balcerowicz musi odejść...

poniedziałek, 3 stycznia 2011

Grzeczność

Grzeczność to jedna z najbardziej wyszydzonych przez popkulturę cnót. Szkoda, bezczelne chamstwo bywa bowiem malownicze tylko na ekranie telewizora oraz łamach kolorowych magazynów. Na co dzień jest zaś jak wybijające szambo – zwyczajnie nie do wytrzymania.

niedziela, 2 stycznia 2011

Live from hell

Dwie telewizje – państwowa i prywatna – przeprowadziły dwie niezależne od siebie bezpośrednie transmisje z piekła: rzecz pod mylącym tytułem „wieczór sylwestrowy”.

Na ekranie zmarznięty i ogłupiony hałasem naród poddawano torturom za pomocą zdubbingowanych szansonistów, zblazowanych tancerzy i gromadki tzw. prowadzących pod przewodem szmirusa nr jeden – Cesare Pazuro. Najstraszniejsze, że męki owe, miast płaczu i zgrzytania zębów, zdawały się wywoływać u widzów jedynie umiarkowany wytrzeszcz i wyszczerz. Znaczy, że publika została farmakologicznie przygotowana na przedłużające się cierpienie. W ten sposób odebrano jej jedyną możliwość ratunku – przez utratę przytomności lub śmierć.

Dyktatura kiczu to gorzej niż Noc Generała. Nie ma nadziei, że kiedykolwiek dobiegnie końca.