poniedziałek, 31 stycznia 2011

Zima ludów

Trwająca w Pan-Arabii Zima Ludów w sposób najbardziej bolesny uświadamia nam panujące w świecie nierówności. Klimatyczne.

Nasz lud ze swoim paleniem opon, samokrzyżowaniem pod pałacem czy nawet pokojowym białym miasteczkiem musi poczekać przynajmniej do maja. Potem wakacyjna flauta, a już we wrześniu interes trzeba zwijać.

Owszem, dzielni dziadowie potrafili postawić się okupantowi w Listopadzie, a nawet Styczniu. Wszyscy pamiętamy jednak, że z całego czynionego przez dziadów zimą zamieszania zostały tylko „Dziady”.

Od tej pory każdy dyktator w regionie – czy to generał w okularach, czy wąsaty kołchoźnik – rozumie, że śrubę narodowi należy przykręcać zimą. Nawet premier Skalin emerytury konfiskuje na przełomie roku.

Dopiero ocieplenie klimatu może uczynić naszą demokrację zjawiskiem prawdziwie całorocznym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz