W ramach przygotowań do zwycięskiego remisu nasz jedyny prawdziwy piłkarz złapał kontuzję.
Teraz wystarczy, żeby urwało nogę każdemu angielskiemu mężczyźnie i wynik bezbramkowy w środowy wieczór stanie się całkiem prawdopodobny.
I żebyśmy tylko - przed nadejściem śmierci niechybnej w wariancie brytyjsko-brazylijskim - nie zapomnieli wydać wszystkich pieniędzy.
Tych własnych, a już zwłaszcza tych pożyczonych.
Jak dzień o godzinę krótszy, to i mniej przypadków się zdiagnozuje, zgonów do statystyk zapisze, a rząd zanotuje kolejny drobny sukces na wojnie z pandemią.
W ogniu ludowej rewolucji nie wykuwa się człowiek nowy, piękny a niezłomny.
Po prostu w ramach przetasowań miejsce u szczytu łańcucha pokarmowego zajmuje inny gatunek drapieżnika: Daniel z Pcimia.
Gdyby to nasza władza kopała w Suezie, żaden kontenerowiec by tam nie utknął.
Zwyczajnie - kanał wciąż by budowano.
Przez półtora wieku, przy okazji każdej wyborczej kampanii, wbijając symboliczną pierwszą łopatę.
W poszukiwaniu głosów.
Są postaci - a dokładniej ledwie cienie postaci - których nie warto zaszczycać uwagą.
Tym bardziej w formie obelgi - sugerującej wszak stosunek emocjonalny.
Z góry dementuje się informację, jakoby nowy portal społecznościowy starego prezydenta Ameryki miał nazywać się Hatebook.
Potrzeba marki krótszej i łatwiejszej do zapamiętania. Potencjalni użytkownicy obok żadnej książki nawet nie przechodzili.
Żeby w pełni docenić tzw. jakość nowych elit, wystarczy tylko wspomnieć poprzednie.
Przykładowo: przebrzmiały Donald Nic-Nie-Mogę okazał się do tego stopnia nieudaczny, że odsprzedawszy ojczyznę za jednym zamachem i Ruskim, i Szkopom, sam nadal żyje w bloku.
W pojedynczym lokalu!
Artyści w pocie czoła wykuwający nowych artystów tak dalece wznieśli się ponad drobnomieszczański konwenans, że wylądowali kompletnie poza kulturą osobistą.
Podobny Habsburgom w tym, że słońce nad jego posiadłościami nigdy nie zachodzi.
Miejmy tylko nadzieję, że sama dynastia potrwa krócej.
Gdyby to bociany przeszły na zdalne nauczanie, kolejne pokolenie młodych poleciałoby zimować do Norwegii.
O ile w ogóle opanowałoby machanie skrzydłami.
Ma zdecydowanie złą prasę.
Ale kto, jak nie wąż, karmi nas jabłuszkami?
Sądząc po odniesionym sukcesie ewolucyjnym człowiek to żaden orzeł, balansujący na granicy wyginięcia.
Człowiek to kura. A właściwie przetłuszczony brojler na zatłoczonej fermie.
Co prawda nigdzie nie poleci, ale z umiarkowanym wdziękiem chętnie da się pożreć silniejszemu.
Samojezdny, inteligentny, uniwersalny w kwestii paliwa, taki co to przeszkody wszelkie bez trudu wyminie, a do domu dowiezie, nawet jak kierowca na podwójnym gazie.
Oryginalnie samochód autonomiczny nazywał się po prostu koń.
Pamiętajmy, że każdy ma tu swój pogląd uprawniony oraz równoprawną rację.
Polak do fali trzeciej podchodzi jak do każdej innej - z brawurą urodzonego surfera.
Książęta tradycyjnie żenili się z kuzynkami nie po to przecież, by potomstwo miało ogonki, ale dlatego, żeby w ramach mezaliansu nie trafiały na dwór osoby nieoswojone z jego atmosferą sztywną, duszną a straszną.
No, ale za to dziś jest telewizor, który zawsze wysłucha poturbowanych milionerów z tytułami...
Taki Franciszek, nawet lekko okulały, pojechał do Iraku bez ani jednej dywizji, a wygrał tam zapewne o wiele więcej niż dowolny z amerykańskich generałów wraz z całą sojuszniczą armią.
Polacy za granicą powinni zawsze zdobywać brązowe medale, by zwozić je potem masowo do kraju.
Z brązu bowiem buduje się pomniki. A jest to w końcu najbardziej narodowy ze sportów.
Jak już bogaci się zaszczepią, to wirus zmutuje wśród biednych.
Żeby powrócić na płowym koniu i sprawę dokończyć.
Żeby wiadomy wójt nie okazał się za chwilę Ikarem, co to za blisko słońca wzleciał, zamiast polskim zwyczajem po cichutku cwaniakować u siebie w gminie.
Polak-katolik znów przez wiadome siły postawiony przed wyborem tragicznym:
by uniknąć posądzenia o wrodzony antysemityzm, powinien natychmiast poprzeć panów Romka i Woody'ego w ich skłonności do seksu z dziećmi.
Zdjęcia z Marsa im lepszej jakości, tym jakby mniej zachęcające.
Łatwiej już chyba zasiedlać Saharę. Wystarczy podciągnąć internet i właściwie już można mieszkać.
Prezes Węgier, bliski bratanek naszego, już zaszczepiony. Chińskim preparatem.
Czyli ksenofob i rasista, ale za to bez zasad.
W okolicznościach krańcowych pewnie i wątroba od uchodźcy nabrałaby dlań nagłego powabu.
