Niedziela wieczór, telewizja publiczna tak jak publiczny bywa dom. Panowie Jarosław i Bronisław debatują nad losem Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.
Tymczasem w programie drugim tej samej telewizji znany folksdojcz, pan Mirosław rozstrzeliwuje niewinnych Australijczyków.
Co łączy Jarosława, Bronisława i Mirosława? Który kanał ogląda premier o swojsko brzmiącym imieniu Donald? Dlaczego Niemcy znów będą mistrzami świata? Niepokojące pytania bez odpowiedzi...
wtorek, 15 czerwca 2010
poniedziałek, 14 czerwca 2010
Trąby piekielne
Pierwszy wniosek z mundialu: szczęście, że Amerykanin polował na swojego niewolnika akurat w Afryce Zachodniej, skąd ów przyszły Robert Johnson mógł przywieźć ze sobą bluesa.
Historia alternatywna muzyki popularnej jest aż nazbyt przerażająca:
Pozbawiony słuchu Zulus z okolic Przylądka Dobrej Nadziei wziąłby na drogę jedynie tzw. wuwuzele – narzędzie tortur wytwarzające nieznośny jednostajny jazgot podobny bzyczeniu milionowego roju końskich much nad afrykańskim miastem gówna.
Historia alternatywna muzyki popularnej jest aż nazbyt przerażająca:
Pozbawiony słuchu Zulus z okolic Przylądka Dobrej Nadziei wziąłby na drogę jedynie tzw. wuwuzele – narzędzie tortur wytwarzające nieznośny jednostajny jazgot podobny bzyczeniu milionowego roju końskich much nad afrykańskim miastem gówna.
niedziela, 13 czerwca 2010
Cóżeś ty za pani?
Na wojnie giną żołnierze. Kto myśli o zwycięstwie, musi brać ten fakt pod uwagę.
Dlatego trzęsąc się i rozpaczając nad każdym poległym, dawno już w Afganistanie z radykalnym islamem przegraliśmy.
Cywilizacja która teoretycznie nie daje przyzwolenia na przemoc, która nie wyraża zgody na śmierć, jest słaba bezzębną starczą słabością. Kevlarowe hełmy i kamizelki kuloodporne to na polu walki żadna przewaga – to obciążenie. Staramy się za wszelką cenę przetrwać, niepamiętając już nawet po co. To wiedzą bowiem jedynie żarliwi, którzy mają dla czego żyć i dla kogo umierać.
Wygrywa strona bardziej zdeterminowana. Tymczasem nasi chłopcy jadą na wojnę najzwyczajniej w świecie zarobić. Motywacja niewystarczająca – w końcu żołnierz to nie górnik...
Choć może w czasach kryzysu i bezrobocia właśnie tak na to należy patrzeć? Górnicy także wciąż giną, może nawet częściej, a ręce do pracy – nawet pracy polegającej na zabijaniu – to w dobie przeludnienia wcale nie dobro rzadkie.
Dlatego trzęsąc się i rozpaczając nad każdym poległym, dawno już w Afganistanie z radykalnym islamem przegraliśmy.
Cywilizacja która teoretycznie nie daje przyzwolenia na przemoc, która nie wyraża zgody na śmierć, jest słaba bezzębną starczą słabością. Kevlarowe hełmy i kamizelki kuloodporne to na polu walki żadna przewaga – to obciążenie. Staramy się za wszelką cenę przetrwać, niepamiętając już nawet po co. To wiedzą bowiem jedynie żarliwi, którzy mają dla czego żyć i dla kogo umierać.
Wygrywa strona bardziej zdeterminowana. Tymczasem nasi chłopcy jadą na wojnę najzwyczajniej w świecie zarobić. Motywacja niewystarczająca – w końcu żołnierz to nie górnik...
Choć może w czasach kryzysu i bezrobocia właśnie tak na to należy patrzeć? Górnicy także wciąż giną, może nawet częściej, a ręce do pracy – nawet pracy polegającej na zabijaniu – to w dobie przeludnienia wcale nie dobro rzadkie.
sobota, 12 czerwca 2010
Raj
Trzydzieści stopni, żar z bezchmurnego nieba, a po południu Mistrzostwa Świata. Gdyby tak jeszcze tanie czereśnie rzucili...
piątek, 11 czerwca 2010
Wałł street
Chciwość – jeden z wielkich darów natury – jest dobra. Jak rzeka. Napędza rozwój, nadaje życiu treść i smak.
Jak każdy żywioł jednak, by człowiekowi służyć, wymaga ujarzmienia, ukierunkowania, uregulowania. Inaczej z dziką siłą siać będzie spustoszenie.
Jak każdy żywioł jednak, by człowiekowi służyć, wymaga ujarzmienia, ukierunkowania, uregulowania. Inaczej z dziką siłą siać będzie spustoszenie.
czwartek, 10 czerwca 2010
Bez lew
Dla niezorientowanych: bywają rozdania, które trzeba przegrać, a cenniejsze od asów są blotki. Jesteśmy świadkami takiej właśnie rozgrywki.
Kandydat o powierzchowności dobrotliwego taksówkarza najbardziej w świecie – jak ów taksówkarz zresztą – zdaje się nie lubić zamieszania. Na prezydencki odcinek frontu został oddelegowany, a wizja zwycięstwa jedynie go przygnębia. Nie po to całe życie się szarpał, żeby i teraz nie mieć chwili spokoju. Tryumf oznacza zaś rok nie-wetowania wspaniałych rządowych reform, co przynieść musi porażkę w wyborach parlamentarnych za rok i cztery lata użerania się z premierem Jarosławem...
Drugi kandydat, ten o fizjonomii którego powiedziano już zdecydowanie zbyt wiele, w przeciwieństwie do rywala – zamieszanie uwielbia. Dlatego widmo zwycięstwa musi spędzać mu sen z powiek. Co robić w pałacu, do którego pięć lat temu był zesłał brata swego bliźniaka? Huśtać się na żyrandolu, czy sięgać małą łapką do zbyt wysoko umieszczonej klamki? Dla dumnego prezesa to wprost uwłaczające! Szczególnie gdy tam, na zewnątrz, zawstydzony dokonanym prezydenckim wyborem naród odwraca się od macierzystej partii, po której harcują różne Ziobra. Premierem zaś wciąż niewłaściwy kaczor, Donald...
Tak, obaj kandydaci pragną honorowo przegrać. Pytanie tylko: którego z nich wyborcy zechcą nie-wybrać?
Kandydat o powierzchowności dobrotliwego taksówkarza najbardziej w świecie – jak ów taksówkarz zresztą – zdaje się nie lubić zamieszania. Na prezydencki odcinek frontu został oddelegowany, a wizja zwycięstwa jedynie go przygnębia. Nie po to całe życie się szarpał, żeby i teraz nie mieć chwili spokoju. Tryumf oznacza zaś rok nie-wetowania wspaniałych rządowych reform, co przynieść musi porażkę w wyborach parlamentarnych za rok i cztery lata użerania się z premierem Jarosławem...
Drugi kandydat, ten o fizjonomii którego powiedziano już zdecydowanie zbyt wiele, w przeciwieństwie do rywala – zamieszanie uwielbia. Dlatego widmo zwycięstwa musi spędzać mu sen z powiek. Co robić w pałacu, do którego pięć lat temu był zesłał brata swego bliźniaka? Huśtać się na żyrandolu, czy sięgać małą łapką do zbyt wysoko umieszczonej klamki? Dla dumnego prezesa to wprost uwłaczające! Szczególnie gdy tam, na zewnątrz, zawstydzony dokonanym prezydenckim wyborem naród odwraca się od macierzystej partii, po której harcują różne Ziobra. Premierem zaś wciąż niewłaściwy kaczor, Donald...
Tak, obaj kandydaci pragną honorowo przegrać. Pytanie tylko: którego z nich wyborcy zechcą nie-wybrać?
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)