Austriacki aferzysta, niejaki Goldfinger (czy coś koło tego), próbuje potrząsać polską polityką za pomocą nagrań magnetofonowych. Na których zresztą prawie nic nie słychać, bo mikrofon nie wiadomo gdzie miał schowany...
Mr. Goldfinger, nie z nami takie numery! Pan żeś myślał coś u nas pobudować, a przecież każdy wie, że nad Wisłą da się co najwyżej burzyć.
Zwłaszcza wam, Niemcom klarować takich oczywistości chyba nie trzeba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz