piątek, 16 września 2011

I tylko schadenfreude żal...

Dawniej, kiedy sąsiad z pluskiem lądował w rynsztoku, można było ze złośliwą satysfakcją przyklasnąć.

Niestety, dziś w erze globalnej, kiedy na pysk leci pierwszy – natychmiast podąża za nim reszta. Zgrzytając zębami, najgorszy wróg sposobi się więc do pomocy. W imię własnego interesu.

Przykładowo: za nasz kryzys rachunek prześlą Chińczykowi.

I tylko schadenfreude żal... Cudze nieszczęście przestało być tak rozkosznie i niewinnie zabawne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz