wtorek, 8 maja 2012

Z tylnego siedzenia

Już dzień po wyborach przy biurku każdego europejskiego władcy-elekta staje smętny bankier, by poinformować szczęśliwego zwycięzcę, że właściwie to może on wszystko, czyli w praktyce dokładnie nic.

No, może poza - szczególnie we Francji - uwiedzeniem własnej sekretarki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz