wtorek, 11 maja 2010

Paradoks więźnia

Łapią ich dwóch. Dowodów jest tyle, żeby każdemu dać po roku. Ale jeśli któryś zacznie sypać, może liczyć na nadzwyczajne złagodzenie kary i wolność. Drugi odsiedzi wtedy całą dychę.

Siedzą osobno, początkowo niezłomni. Po kilku godzinach, w środku tej pierwszej, czarnej i bezsennej nocy, zaczynają kombinować. Czy mogę mu zaufać? Po co siedzieć rok, jak można nie siedzieć w ogóle? Nikt nie chce być frajerem...

Rano solidarnie sypią obaj.

Paradoks polega na tym, że skoro obciążają się wzajemnie, układ przestaje być aktualny. Teraz posiedzą obaj. Dla równego rachunku każdy dostanie po piątce.

Mroczna wymowa tej przypowiastki jest taka: prawdziwy komunizm jest nieosiągalny. Człowiek – nawet człowiek dobrej woli – nigdy do końca nie uwierzy w dobrą wolę bliźniego. Co gorsza wystarczy jedna czarna owca, by ten brak wiary usprawiedliwić. Zaś bez powszechnego zaufania niemożliwa jest realizacja pięknego zawołania: każdy wedle możliwości, każdemu według potrzeb. Nikt nie chce być frajerem...

Nie wierzcie lewakom. Albo są po prostu naiwni, albo będą zmuszeni wprowadzać swój raj na ziemi za pomocą siły. Bo na zmianę ludzkiej natury nie ma co liczyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz