czwartek, 26 sierpnia 2010

As w potrzasku

Najbardziej inspirująca historia roku. Góry, pustynia, kopalnia złota. I trzydziestu trzech facetów uwięzionych siedemset metrów pod ziemią.

Najpierw dwa tygodnie niepewności, potem euforia – żyją. Na miejscu wyrasta wesołe miasteczko: ekipy ratunkowe, media, rodziny, wczasowicze w kamperach oraz mała gastronomia, żeby całą tę menażerię wykarmić.

Tymczasem na dole klaustrofobia nie do wyobrażenia. Ciemno, zimno, mokro. Trzydziestu trzech facetów. Strach, fekalia i smród. Testosteron i obłęd. Ciasnym odwiertem docierają z góry transporty wody, pożywienia i nadziei. A wraz z nimi wyrok – cztery miesiące. Wytrzymajcie, nie zbzikujcie, nie chorujcie. Nie pozabijajcie się.

Do groty nieśmiało zagląda kamera spuszczona na półkilometrowym kabelku. Żeby rodziny mogły podejrzeć swych synów/mężów/ojców. Ale skoro rodziny, to czemu nie sąsiedzi; skoro odpowiednie służby, czemu nie całe Chile? Czemu nie transmitować wydarzenia na obie Ameryki i Europę? Świat cały? Wyobraźcie sobie tylko dynamikę tej grupy, trzydziestu trzech zdesperowanych górników! Zaiste Big Brother wszech czasów.

Najbardziej inspirująca historia roku. Szkoda tylko, że film powstał już sześćdziesiąt lat temu. Życiowa rola Kirka Douglasa. Za kamerą – uwaga, polski akcent! – urodzony w Suchej Beskidzkiej, niezrównany Billy Wilder. Oto jak rzeczywistość naśladuje sztukę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz