środa, 10 marca 2010

Dyskretny urok statystyki

Teraz, gdy raporty klimatologów okazały się nie do końca ścisłe, pojawia się unikalna szansa, by wreszcie nieco pokopać leżącego.

Statystyka jest bezduszna i bezmyślna. Żywi się tym, co podsuną jej zainteresowani. Beznamiętnie przeżuwa szeregi liczb, by na koniec wypluć suchy komunikat. Wedle jej wskazań nawet kompletnie idiotyczna zależność może okazać się statystycznie istotna. O ile bowiem sama statystyka jest nauką ścisłą, o tyle danymi karmią ją również umysły, hm, bardziej rozprężone.

Fakty. Wzrasta poziom dwutlenku węgla w atmosferze. Prezydent został dziadkiem i młodszy już nie będzie. Zestawiając te zmienne musimy dojść do wniosku, statystycznie w pełni uprawnionego!, że wiek prezydenta zależy od ilości dwutlenku węgla w atmosferze.

Wynik analizy statystycznej zależy więc od założeń, z jakimi podchodzimy do badania. Czyli stanowi właściwie samospełniającą się przepowiednię. W tym świetle ustalenie źródeł globalnego ocieplenia to tak naprawdę kwestia wiary.

Osobiście wierzę pewnemu profesorowi, który okazał się zbyt skromny jak na standardy telewizyjne, wobec czego wystąpił na ekranie tylko raz. Jego zdaniem działalność człowieka to jedynie wierzchołek góry lodowej. Czynnikiem decydującym jest aktywność słoneczna. I tyle.

Jeśliby zaś, ulegając pysze, uznać wyłączną odpowiedzialność naszego gatunku, trzeba by przyjrzeć się właściwie tylko jednej, najbardziej oczywistej zależności. Zależności pomiędzy wzrostem temperatury a wielkością ziemskiej populacji. Tylko jak wtedy skutecznie ratować planetę?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz