środa, 6 października 2010

Fabryka żon i wdów

Odkąd w mieście stanęły błyszczące centra handlowe, ludzie przestali bać się śmierci, a, co za tym idzie, odwrócili od dawniejszych religii.

Dlatego popularne ostatnio w postępowych kręgach pohukiwanie na kościół nie jest wcale dowodem na heroiczność cnót. Wręcz przeciwnie – to powód do wstydu. Jak kopanie leżącego, któremu wciąż wydaje się, że stoi.

Niebawem liczba biskupów przewyższy liczbę szeregowych prezbiterów, zabraknie ministrantów do deprawacji, a tzw. majątek stanie się nieznośnym ciężarem – ani go sprzedać, ani dogrzać.

Kościół już dziś to jedynie fabryka żon i wdów. Wkrótce także te usługi (śluby & pogrzeby) zostaną zagospodarowane przez bardziej wydajne rynkowo instytucje. Nazwy krążą już w użyciu: Złote Tarasy i Arkadia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz