wtorek, 26 października 2010

Miasto gówna?

Nareszcie coś z obszaru naszej ekspertyzy: gówno.

Czynniki światłości i postępu rozpoczęły niedawno dyskretną kampanię cywilizacyjną. Okazuje się, że prócz autostrad musimy się wstydzić także sanitariatów. Powód zresztą w obydwu przypadkach podobny – rzeczonych dróg i rezerwuarów brak.

O ile jednak szosy włodarze chętnie nam pobudują, chrzcząc je z dumą schetynówkami, to w kwestii ludowego kibla kłopot może być większy. Któż bowiem zechce – wzorem generała Sławoja – dać swe ukochane imię nowemu toi-toiowi? Czy za potrzebą pójdziemy do eleganckiej tuskówki, czy do swojskiego kopacza? Aż strach pomyśleć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz